niedziela, 6 kwietnia 2014

7.

~*~

Mój wzrok powędrował w stronę nauczyciela, który kiwnął na znak iż mogę iść z nimi. Od razu zerwałam swoje sparaliżowane ciało. Nie obchodzi mnie to co sobie ludzie pomyślą, nie w takiej sytuacji. Wybiegając z klasy wpadłam w czyjeś ramion, podniosła wzrok na nieznajomego, który górował nade mną wzrostem. 
- Zayn !? - Szepnęłam z niedowierzaniem, stał przede mną z tym jego słodkim uśmieszkiem. Nie wyglądał jakby mu się coś stało.
- Stęskniłaś się ? 
- O co chodzi ? Przecież nic Ci nie jest.. - Byłam zdezorientowana tą sytuacją.
- Nic, po prostu chcieliśmy Cię wcześniej wyrwać z tej lekcji, gdyż Perrie nie może doczekać się zakupów z tobą. - Mrugnął do mnie rozbawiony. 
- Okey, czyli zrobiliście te całe przedstawienie by mnie wyrwać z klasy? - Westchnęłam ciężko, a chłopak pokiwał głową twierdząco. - A nie przyszło wam do głowy by mnie wtajemniczyć? - Podniosłam głos, przypływ adrenaliny buzował w moich żyłach.
- Nie Adelajdo, bo nie moglibyśmy zobaczyć twojego śmiesznego wyrazu twarzy. - Odezwał się Harold. Na co myślałam że zaraz wybuchnę, ale całą sytuacje opanowała dziewczyna, która mocno mnie przytuliła i szepnęła do ucha.
- Przepraszamy, więcej się to nie powtórzy. - Ponownie westchnęłam żeby się uspokoić.
- To co jedziemy ? - Odezwał się Zayn, który opierał się o szafki.
- No chodźcie, jak tak natrudziliście się by mnie stamtąd wyrwać to nie czekajmy dłużej, bo zaraz odkryją iż to było tylko przedstawienie, bardzo dobre przedstawienie. 

~*~

Oczywiście Zayn i Perrie jechali razem na motorze, który zniknął z mojego pola widzenia, a ja byłam skazana na Harolda. Kątem oka widziałam że mnie obserwuje, po chwili nie wytrzymałam tej ciszy i musiałam ją przerwać.
- Mam coś na twarzy ? - Zapytałam zdezorientowana, no bo tak mnie bacznie bada moją twarz. 
- Nie, ale mnie zadziwiasz Adelajdo. - Mruknął w moją stronę, na co się wyprostowałam na fotelu.
- Zadziwiam ? - Zmarszczyłam brwi.
- Tak, jesteś pierwszą dziewczyną, która.. - Zamyślił się, pewnie by ubrać te zdanie w słowa, które nie zranią mej osoby. 
Kiedy chciał dokończyć swoją wypowiedz, chwilową cisze w samochodzie przerwał dzwonek jego telefonu.

*ROZMOWA*

- Tak? 
- ....
- Zayn, kurwa chyba sobie żartujesz! 
- ....
- Nie będę robić za niańkę, mam dziś kurwa wyścig! 
- ....
- I co myślisz że jak mnie wkopiesz w te zakupy to tam nie pojadę!? To jesteś w błędzie! 
- ....
- Nie kurwa! Zayn do kurwy nędzy nawet nie waż się rozłączać! 

Krzyczał wściekle do słuchawki, wiedziałam że chodzi mu o mnie. 

Zatrzymał swój sportowy samochód na poboczu, po czym wybiegł z auta. Swoją komórkę rzucił w twardą powierzchnie, na co uległa roztrzaskaniu się. W lusterku zauważyła że zaczął teraz okładać drzewo. Naprawdę był nieźle wkurzony. Nie myśląc wysiadłam z auta i skierowałam się w stronę chłopaka, który teraz opierał głowę o korę drzewa, by się uspokoić. Dotknęłam jego pleców, na co podskoczył i automatycznie się odsunął. 
- Przepraszam. - Szepnęłam do chłopaka.
- Za co kurwa !? 
- Za to że musisz mnie niańczyć, nie chcę być ciężarem, jak możesz.. zawieź mnie do domu. - Uśmiechnęłam się pocieszająco.
- Ale do jasnej cholery to nie jest twoja wina, że twojemu kuzynkowi chce się poruchać!!! - Wrzeszczał na mnie, na co zrobiłam parę kroków w tył.
- Chodź! - Odezwał się twardym głosem.
Jego mięśnie się napięły, a piękne zielone oczy zaszły czarną barwą.
Nie wiem czemu, ale bałam się go, bałam iż może mi coś zrobić. Nie wyglądał na przyjemnego chłopaka. Bardziej na takiego, który niesie ze sobą kłopoty.
- Zawieziesz mnie do domu? - Odezwałam się nie pewnie. - Na co usłyszałam jego rozbawiony głos.
- Nie! Jedziemy na wyścigi. - Uświadomił mnie. Nie mogę jechać tam, bo jeśli coś się stanie i policja odwiedzi te wyścigi...
- Co?
- Żartowałem, nie wziąłbym Cię tam. - Zmierzył mnie wzrokiem. - Nie pasujesz tam. - Odpowiedział znudzonym tonem, trzymając drzwi pasażerskie. - A teraz możesz łaskawie zająć swoje miejsce, bo mi się trochę śpieszy! - Posłusznie zajęłam miejsce. Resztę drogi przemilczaliśmy. Nie wiedziałam co o tej sytuacji myśleć. Nigdy nie spotkałam tak tajemniczego człowieka, a może po prostu ma taki bałagan w sobie iż nie może go sam posprzątać?