czwartek, 22 maja 2014

16.

- Powiedz mi - zażądała brunetka z założonymi rękoma na piersi
- Co mam Ci powiedzieć ? - Harry po chwili wziął się za dalsze przygotowanie śniadania
- O co chodzi z Paulin. Myślisz że głucha jestem albo głupia?!- dziewczyna podeszła bliżej bruneta, wściekłość w jej krwi buzowała
- Nic. Nie musisz wszystkiego wiedzieć. - odparł obojętnie obracając się i włączając piec
- W porządku. - Adel ruszyła do holu by ubrać buty
- Co ty robisz ? 
- Wychodzę nie widzisz ?! - oburzona zakładała swojego buta na prawą nogę o mało się nie wywracając.
- Nigdzie kurwa nie idziesz! - wyrwał jej adidasa z ręki rzucając nim na koniec korytarza
- Ogarnij się! Nie będziesz mi rozkazywał! - zaczęła biegnąć po buta, a za nią Harry.
- Puść mnie! - Styles przerzucił dziewczyne przez ramię i zaczął iść zadowolony krokiem w stronę pokoju. Adel zaczęła się rzucać, kopać i wyzywać chłopaka, ale to na nic. Kompletnie ją ignorował.
- Proszę Cię puść mnie... - zaczęła szlochać, a zielonooki zmartwiony stanem Adelajdy postawił ją na panele w swoim pokoju
- Nie płacz... - starł swoją ręką jej łzy z policzków
- A co mam robić. Nic już nie mogę ! Myślałam że mogę Ci zaufać.. - próbowała go wziąć na litość
- Tak bardzo chcę Ci powiedzieć, ale nie mogę... - wypuścił ciężko powietrze i tym razem zwinnym ruchem przyciągnął ją do siebie, by stykali się ciałami
- Podobam Ci się ? - zaczęła całować go po szyi, a Harry był w siódmy niebie
- Nawet nie wiesz jak bardzo.. - wymruczał 
- Przykro mi - oderwała od niego swoje usta i jednym ruchem obaliła go na podłogę.. ruchem nie zawodnym dla słabej dziewczyny " kopniak w kroczę "
- Kurwa! - Adelajda usłyszała że chłopak próbuje wstać i zatrzymać ją. Wybiegła z mieszkania, po chwili była już na drugim piętrze, biegła jakby od tego zależało jej życie. Miała dwa cele. Pierwszy pomóc Paulin, drugi pojechać do wskazanego klubu. To dziś, dziś miała się w nim spotkać z nim... 
Wybiegła z budynku, kierując się na przystanek. 
Spojrzała jeszcze w okna. 
- KURWA! - dziewczyna zaczęła biegnąć z powrotem, nie mogła go zostawić na śmierć. Biegła, ze łzami w oczach.
Była już na tym piętrze a z pod drzwi zaczął wydostawać się gęsty szary dym. Bez zawahania wbiegła do mieszkania.
- HARRY! - wołała szukając w pokoju, łazience... Nie mogła go znaleźć. W pewnym momencie usłyszała głośne kaszlenie. - Harry... - Rzuciła się w stronę kuchni. Zastała go tam, próbował ugasić płonące szafki i kuchenkę.
- Zostaw to... - sama zaczęła się dusić
- Muszę to ugasić ! - krzyknął wymachując ręcznikiem
- Kurwa, zaraz kuchenka wybuchnie ! - dziewczyna chwyciła chłopaka za rękę, splatając ręce. Harry stanął tam wpatrując się z szeroko otwartymi oczami. Podszedł do niej i pewnym ruchem pocałował ją. 

_________________________________________
WIEM, WIEM, WIEM... 
Za dużo pożarów no ale musiałam. 
Świetnie, nie ma to jak wywołać pożaru robiąc jajecznice + ja :D


Proszę o komentarze, opinie i co byście chcieli w dalszych rozdziałach. Na pewno wykorzystam coś :D 


KOCHAM WAS ! - RORY ♥