środa, 9 kwietnia 2014

9.





~*~



W środku nocy wyrwał mnie ze snu jakiś trzask. Znieruchomiałam z twarzą przyciśniętą do poduszki,
w stanie najwyższej czujności. Beth wyjechała do swoich rodziców, a zarazem dziadków Zayna na miesiąc, więc byłam zmuszona do nocowania sama w tym ogromnym domu. Zayn oczywiście pojechał na imprezę po wyścigową. Nie mogę zrozumieć, jak do cholery można imprezować w tydzień, gdy rano musisz tak wcześnie zwlec się z łóżka.
Nie przywykłam do spania w pustym domu, w więzieniu było mnóstwo kobiet, dodatkowo ja miałam współlokatorkę. Maia, niebiesko oka piękność, można powiedzieć że byłyśmy przyjaciółkami. Maia trafiła do więzienia w tym samym roku co ja, za handel narkotykami. Niestety była nie winna, gdyż psychiczny partner się znęcał nad biedną blondynką. Smutno mi było gdy tylko pomyślałam o osiemnastolatce, która cieszy się że mogła trafić w te piekło z dala od tego bagna, zwanym życie. W więzieniu, tak jakby się dla ciebie zatrzymuje czas. Nie masz do niczego dostępności. Przez te rozmyślenia o trzeciej rano, dawno już przestałam sobie wyobrażać, że ktoś skrada
się po schodach do mojego pokoju. Prawdę powiedziawszy, nigdy nie czułam się samotnie. Niedługo
po tym, jak w Alison umarła, w moje życie
wkroczyła jakaś dziwna istota. Tak jakby ktoś okrążał mój świat, obserwując mnie z pewnego
oddalenia. Wiadomo to z początku napawało mnie przestrachem, ale ponieważ nie krzywdziło mnie w żaden sposób, lęk prawie całkiem osłab. Zaczęłam się zastanawiać, czy moimi odczuciami steruje coś
z kosmosu. Może to duch Alison był w pobliżu. Myśl o tym zazwyczaj mnie uspokajała, dziś jednak było
inaczej. Było mi tak zimno, aż trzęsłam się. 
Przechyliwszy odrobinę głowę, dostrzegłam na podłodze niewyraźny kształt. Obróciłam się do okna,
gdyż jedynym źródłem światła w pokoju był przejrzysty jak mgiełka blask księżyca. Przyciskając
poduszkę do twarzy, stwierdziłam, że to pewnie chmura mija księżyc. Albo jakiś śmieć, unoszony przez powiew nocnego wiatru.
Zignorowałam wszystkie moje lęki, po czym odpłynęłam.



~*~

Do moich uszu doszła melodyjka dzwoniącego telefonu, który na pewno był nie daleko mnie. Zaraz, stop! Przecież ja nie mam telefonu. Otworzyłam oczy, a moja szczęka opadła w dół. Obok mnie leżał Harry. Skąd on się tu wziął!? 
Leżał na skraju łóżku w samych bokserkach. Korzystając z okazji lekko go kopnęłam na co z hukiem spadł z łóżka. 
- Kurwa. - Usłyszałam jego z ciszony głos. Pewnie myślał że spałam, a on sam spadł.
- Wstawaj księżniczko! - Nachyliłam się by zobaczyć jego bezcenną minę. Chłopak leżał na ziemi przyglądając się zza ciekawieniem mojej twarzy. Po chwili przetarł oczy i wstał.
- Co ty tu robisz? - Zaczęłam się go wypytywać, a irytacja w moim głosie rosła.
- Nie wiem.. - Odpowiedział speszony. Wyglądał jakby naprawdę nie wiedział.
- Boże.. Wyjdź i ubierz się. - Pokierowałam chłopaka na co usłyszałam jego chichot.
- Nie podoba Ci się to? - Stanął na proste nogi ukazawszy umięśniony tors wypełniony licznymi tatuażami. Moje policzki nabrał różowego koloru. Szybko zmieniłam temat, by wymigać się od odpowiedzi.
- Twoja komórka dzwoniła. - Wskazałam ręką na poduszkę, gdzie leżała biały dotykowy telefon. Chłopak od razu rzucił się na łóżko, prawie mnie miażdżąc. 
- Złaź! - Uderzyłam rękami w plecy chłopaka.
- Chwila! - Leżąc wciąż na mnie przyłożył telefon do ucha.
Usłyszała głośny dźwięk sygnału wychodzącego.
Osoba do której dzwonił Harry odebrała po trzecim sygnale.
- Czego chciałaś? - Syknął chłopak do słuchawki, wciąż patrząc w moje oczy. 
- Dzwonię by zapytać gdzie uciekłeś ? Gdy się obudziłam nie było.. - Nie wiem czemu ale domyślałam się że to była czarnowłosa. Próbowałam się wydostać spod ciężkiego ciała chłopak.
- Dzwonię również żeby spytać, czybyśmy się dziś nie spotkali. Wiem, że jesteś zajęty, ale...
- Nora - wypowiedział imię dziewczyny, jakby to była puenta dowcipu. - Myślałem, że dałem Ci do zrozumienie by nie zadzwoni. Nigdy.
- Więc jak? Spotkamy się czy nie? - Nora nie dawała za wygraną.
- Tak się składa, że nie mogę.
- Nie możesz czy nie chcesz?
- Jestem pochłonięty ważnymi rzeczami, a może osobami. - w jego glosie usłyszałam rozbawienie. Po czym przywarł swoje usta do mojej szyi całując w moich najczulszych miejscach.
- Gdzie jesteś? - zapytała.
- Nie ważne.
Przerwał połączenie.

- Więc jesteś pochłonięty ważnymi rzeczami? - Zmarszczyłam brwi.
- Lub osobami. - Posłał mi swój szarmancki uśmiech.
- Jesteś psychopatyczną świnią! - Krzyknęłam spod niego.
- Wolę określenie "człowiek z powodzeniem". - Przywarł swoje różowe usta do moich ust. Oczywiście byłam tak zafascynowana tą osobą że poddałam się mu. Oddawałam pocałunki.
- Nienawidzę Cię. - powiedziałam pomiędzy pocałunkami. Nagle na moim udzie poczułam coś twardego. Moje oczy momentalnie się szeroko otworzyły, a nagły przypływ adrenaliny pozwolił mi się wyrwać spod Stylesa, który z rozbawieniem patrzył na moją reakcje. Naszą "zabawę" przerwał mi głośny dzwonek do drzwi.




______________________________________________________


Cieszę się że mam was chociaż tylu ! Jestem bardzo zmotywowana przez wasze komentarze przez co dostajecie szybciej rozdział :)
Mam do was prośbę! 
Rozsyłajcie link do tego opowiadania, jeśli oczywiście jest waszym zdaniem warto! 


Oczywiście przy okazji chciałabym was poinformować iż pojawił się już 1 rozdział FF o Harrym pt. "Just Friends?"
Jest to coś dla mnie nowego gdyż piszę je z Pazzą :) Moją najukochańszą młodszą wredotką ( siostrzyczką) ♥
Dziękuje i zapraszam na pozostałe opowiadania :)