- Harry nie! Nie zgadzam się. To są moje problemy! - wrzasnęłam do chłopaka, przez co mężczyzna za mną mocniej przycisnął lufę do mojej głowy.
- Ty się zamknij, a ty Harry pomożesz mi. - powiedział tym swoim obleśnym tonem.
- Zgadzam się na wszystko, ale ją wypuścisz. - wskazał na mnie. Usłyszałam zaś jego chytry śmiech.
- O nie, nie. Adel zostaje z nami. Będzie nam potrzebna.
- W czym...
~*~
Siedzieliśmy wszyscy razem przy barze. Byłam po środku. To było nie dorzeczna i nie do wykonania tego co chciał sprawca moich problemów. Najgłupsze, a zarazem najgorsze to jest że Styles na wszystko się godzi. Bez żadnych przemyśleń. Nie wierze że mu tak na mnie zależy. Coś musi być na rzeczy.
- A nie mogę na przykład dać tych pieniędzy? - zapytał Harry z nadzieją.
- Nie. - odpowiedział krótko.
- Ile mamy czasu ?
- Nie wiem. Jak będzie ten moment zadzwonię do was.
- Pewny jesteś Harry że chcesz to zrobić ? Nie musisz. - powiedziałam na jednym wdechu.
- Tak. - odpowiedział nawet nie patrząc się na mnie.
- Napiszę do was. A spróbujcie coś zrobić, a mam niespodziankę w zanadrzu. - zagroził.
- Nie wszystko będzie dobrze.
- Styles, obrabowanie banku nie jest dobre... - wydusiłam z siebie.
_____________________________
Przepraszam że taki, krótki ale pisałam na telefonie i nie mam pojęcia czy jest w miarę czy nie... Jutro będzie następny, dłuższy. :)