sobota, 29 marca 2014

Prolog.

~*~
W dobry humorach wyszłyśmy z klubu. Alison był nie co pijana, dlatego ją podtrzymywałam. Śmiałyśmy się, śpiewaliśmy idąc do naszego mieszkania. Rodzice oczywiście byli w delegacji i zaś zostawili nas same. Alison jest moją starszą siostrą, jest moim autorytetem. Wszyscy nie wieżą kiedy mówimy że jesteśmy siostrami bo mamy taki dobry kontakt, jedynie co ich przekonuje to wygląd, jesteśmy jak dwie krople wody. Wyciągnęłam telefon z tylnej  kieszeni moich obcisłych białych jeansów, po kliknięciu, na wyświetlaczu dużymi cyframi pojawiła się godzina 02:04. Czyli był już poniedziałek, a ja za parę godzin mam wstać do szkoły. Haha, nie doczekanie. Weszliśmy w jedną z najciemniejszych i najniebezpieczniejszych ulic. Nie mam pojęcia jak się tu znalazłyśmy, ale jeśli zawrócimy to w domu będziemy dopiero po trzeciej. 
- Alison co robimy? - Zapytałam się pół przytomnej siostry. 
- Chodź! - Pociągła mnie dalej. Po chwili zauważyliśmy grupkę jakiś mężczyzn, nie powiem ale obleciał mnie strach. Przycisnęłam się bardziej do siostry, która z ledwością stała. 
- Nie bój się Dula, mam w torebce gaz pieprzowy. - Zaśmiała się, a jej głos rozniósł się po ulicy, zwracając uwagę na nas. Grupka zaczęła kierować się w naszą stronę. Strasznie się bałam.
- Witam panie! - Odezwał się jeden z tych o blechów. - Może się zabawimy. - Nie było to pytanie, lecz twierdzenie.
- Nie dziękuje, śpieszymy się. - Odezwała się cicho, chcąc wyminąć ich. 
- No nie sądzę. - Zaczęli zbliżać się w naszym kierunku i kiedy byliśmy twarz w twarz, moja siostra psiknęła im w oczy gazem. 
- KURWA MAĆ! BRAĆ TE SUKI! - Wykrzyczał mężczyzna, który tarł oczy.
Nagle jeden z nich wyciągnął nóż. Zbliżał się, a my nie miałyśmy jak uciec.

Kiedy po chwili zorientowałam się że dwóch z nich mnie trzyma, a ten z nożem przywarł Alison do muru zaczęłam krzyczeć i piszczeć. - Proszę nie rób jej nic! - Krzyczałam. 
Nagle Dziewczyna kopnęła go w kroczę, a chłopak jednym ruchem wbił dziewczynie nóż w brzuch.. Mój świat stanął. 
- ALISON! - Zaczęłam krzyczeć i biegnąc w stronę dziewczyny, która wyjęła nóż z brzucha, po czym się osunęła po brudnej ścianie. Chłopak stał nad nią nie ruszając się, był w szoku. Nawet nie wiem kiedy podniosłam nóż i.. i wbiłam chłopakowi w serce. Dopiero teraz zobaczyła jego niebieskie oczy. Przecież ja zabiłam człowieka, Adel która nie skrzywdziła by nawet muchy, zabiła człowieka. Uklękłam koło dziewczyny, płacząc. Chwyciłam jej głowę z brązowymi lokami i położyłam na swoich kolanach głaszcząc jej różowy policzek. Dziewczyna z ledwością patrzyła w moje oczy, jedna łza wydostała się z jej czekoladowego oka.
- To nic nie boli.. - Przemówiła słabo.
- Proszę Alison ! Nie opuszczaj mnie... - Szepnęłam przez łzy.
- Coś ty zrobiła, Dula.. Ko- kocham Cię! -
Po czym zamknęła swoje brązowe oczy.
- Alison nie..Nie.. NIE, NIE OTWÓRZ TE PIERDOLONE OCZY! Otwórz...






~*~

Stałam na cmentarzy, gdzie odbywał się pogrzeb moje dziewiętnastoletniej siostry. Byłam ubrana w czarną sukienkę na szerokich ramiączkach, jej ulubiona. Włosy miałam rozpuszczone, które rozwiewały na wietrze. Ksiądz mówił kazanie, nie słuchałam go jak nikogo innego. Byłam wpatrzona w jej zdjęcie, które zrobiłam jej kiedy stała razem z Isaacem przed pocałunkiem, tacy zakochani. Nie było go tu.
Nie mogło do mnie dojść to że jej już nie ma, i że nie wróci. Że nie przyjdzie do mojego łóżka, i nie nazwie mnie Dula. Tylko ona mnie tak nazywała. Po moim policzku płynęły coraz to nowsze łzy. 
 
~*~ 

Nagle zaczął padać deszcz. Pogrzeb już się skończył, popatrzyłam na rodziców. Mama była przytulona do ojca i płakała. Zaś ojciec patrzył na mnie jakby to ja ją zabiła... 
Tak naprawdę po tym zdarzeniu tylko raz z nimi rozmawiałam... Powiedzieli że nie chcą mnie znać i że obydwie córki jak dla nich zginęły. 

Nagle ciepła ręka dotknęła moich pleców, odwróciłam się była to Beth.. Moja kuratorka. 
- Musisz już wracać do poprawczaka. - Powiedziała ze smutkiem w głosie.
 Popatrzyłam się ostatni raz na dziurę gdzie znajdowała się moja siostrzyczka, po czym rzuciłam tam jej ulubiony kwiat. Lilie, którą trzymała w ręce.
- Chodźmy.. - Szepnęłam do starszej kobiety. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz